Nasza grupa została założona w 1975 roku w Łodzi, ale niekoniecznie przez samych Łodzian :) Bratomiła Kozłowska z Łęczycy oraz Kazimierz Kozłowski z Łodzi, z niezapomnianą pomocą śp. Siostrą Bratusi - Zuzią Borowiec, postawili pierwsze fundamenty Wnuków. Bratusia i Kazik, złączeni przez “Kupałę” oraz wspólne problemy odkryli jak dużo wiedzy zawarte jest w starych, słowiańskich praktykach. Zaczynając od uprawy własnych roślin, przez drążenie rzep na Dziady, do porozumiewania się z duchami. Wnukowie Welesa zaczęli więc jako kącik zainteresowania słowiańszczyzną i odnajdywania w tym swojego “zen”. Bratusia i Kazik dzielili się wiedzą, organizowali spotkania w ich domu, a Zuzia roznosiła wieść o tych spotkaniach i zawsze dbała o to, aby stół nie był pusty.
W 1980 zaginęła 8-mio letnia córka państwa Kozłowskich, Ewcia. Nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić. Bratusia popadła w jeszcze większą depresję, natomiast Kazimierz, przy pomocy odrobiny nadziei i zachowania głowy na karku, oddał zaginięcie i prawdopodobną śmierć ich córki w ofierze słowiańskiemu diabłu o imieniu Licho. W wyniku rytuału nie udało się rodzicom odzyskać ciała Ewuni, ale opuścił ich zły duch jaki nękał ich od dekady. Niestety Zuzia ciężko zniosła ten rytuał. Ilość niefortunnych wydarzeń jakie się skumulowały w tak krótkim czasie doprowadziły do choroby, w wyniku której pewnego dnia Bratusia odnalazła swoją siostrę bez życia w łazience. Pokój jej duszy.
I tak oto grupa Wnuków Welesa zaczęła działać, oferując nie tylko rozmowy między osobami z podobnymi zmaganiami, ale też budując wspólnotę i oferując leczenie.